Dobrze jest być takim ojcem-mistrzem jak Joda z "Gwiezdnych Wojen". On nie ochrzaniał Luke'a, że nie umie, używając mocy, podnieść statku z bagna - tylko tak nim pokierował, że Luke był do tego zdolny, nauczył się tego.

poniedziałek, 27 lutego 2012

44. Szpitalnie

W niedzielę nawet na mszy nie byłem, nie było jak. Cały dzień w drodze albo u mamy w szpitalu. Niby zabieg się udał - ale to dopiero pierwszy. Nie ma już jednego płata płuca, ale to było to lżejsze schorzenie (przy czym nie wiadomo, co wyjdzie z badań histopatologicznych - może się okazać, że to pochodna nowotworu na drugim płucu, którego jeszcze nie ruszyli). Słabiuteńka, mizerna. Sporo sił mnie kosztowało zachowanie twarzy i uśmiech. Nie miała siły wstać - starszy sporo pan, ten sam zabieg tego samego dnia, już chodził spokojnie po oddziale. I rozmowa z lekarzem - że słabe rentgeny, że znowu bronchoskopia, i najgorsze: że ten nowotwór na dzień dzisiejszy nie nadaje się do operacji. Chemia? Nie wierzę, jest za słaba. Czekanie? Na co?

I to wszystko ze świadomością, że po kilku m-cach badań, 2 pobytach w szpitalach wypuścili ją na blisko 2 m-ce do domu, bez leków, bez diagnozy ("wychodziło im" zapalenie płuc... wykluczone już dawno wcześniej) w środku zimy, i bidulka siedziała z gorączką, bo nie chcieli leczyć antybiotykiem, żeby nie pogorszyć jej stanu i nie zrobić dobrze ew. niezdiagnozowanemu schorzeniu. Gdyby się ruszyli i badali porządnie - diagnoza była by pewnie ta sama. Tylko że wtedy mama była w o wiele lepszej formie. 

Ciężko, naprawdę... Tyle osób naokoło umiera na raka, zupełnie niespodziewanie..

wtorek, 21 lutego 2012

43. Choroba mamy

Zwrotki od spółdzielni i z US wróciły, czekamy. Tzn. do spółdzielni zadzwonię chyba jutro, bo wcześniej czasu nie było - żeby się dowiedzieć, do dalej. Nie chciałbym z nierozwiązanym problemem do wiosny doczekać, a punktem wyjścia wydaje mi się to, żeby ktoś w ogóle przyszedł i zobaczył te ściany. Tempo mają takie, że jakby w zeszłym tygodniu ktoś się pofatygował - widzieli by, poza zdjęciami, także w realu to, co jest problemem. Teraz zrobiło się cieplej i nic nie widać. 

Kasa za wadliwe obrazki wróciła, więc wreszcie można temat zamknąć i powiesić ten ostatni obrazek, składany z 5 części (z bliżej dla mnie niezrozumiałych przyczyn zwany tryptykiem; mnie uczyli że tryptyk to jest z 3 a nie 5 części). Ale musieli mnie oczywiście wkurzyć w międzyczasie - w weekend, w odpowiedzi na piątkowego maila, ze tydzień to trwa i miał być zwrot, a pieniędzy nie widzę, dostałem maila że to musi szef akceptować, a szef na urlopie, więc potrwa jeszcze. Szlag mnie trafił - mnie napisali, że ok i że mam czekać, a tu wychodzi, że to jakiś pan Kaziu napisał, podczas gdy szef na nic się nie zgodził - czyli zwodzą mnie. Jak odpisałem panu Kaziowi, że jak do poniedziałku do południa kasy nie oddadzą, to zgłaszam wszystko do Allegro i że niepoważni są - pieniądze przyszły od razu, uprzedzone grzecznym mailem w bardzo przepraszającym tonie. Ale co się nawkurzałem, to moje. 

Za to zamilkł koleś od trefnych maszynek Gillette. Przypadkiem jednak znalazłem stronkę poczty umożliwiającą śledzenie przesyłek poleconych i sprawdziłem sobie moją - odebrał, cwaniak, 16 lutego. Postraszę go jeszcze - jak nie odda kasy, sprawa idzie na Allegro i na Policję od razu. Oszustów (lewy towar) a do tego złodziei (bo kasy nie oddaje) trzeba tępić. 

Niestety, z moją mamą jest źle. Nadal jest w szpitalu i pewnie pobędzie - okazało się, że jest jakaś zmiana nowotworowa na jednym płucu, zaś na drugi jakieś inne coś. Obydwie sprawy do operacji, tylko się gęsto konsultują, jak, w jakiej kolejności itp. Czekamy od piątku. Najgorsze, że jest w szpitalu w P., więc kawał drogi. Myśmy z Dominisiem byli u pani doktor w sobotę (zdrów jak ryba, żadnej skazy białkowej, niczego, dowiedzieliśmy się sporo o tym, jak go karmić itp.), brat tylko u niej był. Ja dzwonię codziennie, przez telefon ma dużo lepszy głos niż ostatnimi czasy w domu, ale muszę pojechać teraz w weekend. Dziwnie tak - ostatnio relacje były luźne, kontakt słaby, ale to w końcu mama, jaka by nie była. Boję się i martwię. 

środa, 15 lutego 2012

42. Zimowo-pocztowo-walentynkowo

Czas leci, śnieg sypie. Cieplej, więc się topi, ale i tak bajkowo. Szkoda, że malutki jeszcze na sanki się nie nadaje, miałby ubaw.  

Przygotowane pismo do spółdzielni w sprawie "pocenia się" ścian udało mi się wysłać dopiero wczoraj. Na naszej najbliższej poczcie załatwienie czegoś graniczy z cudem, jeśli człowiek nie dysponuje czasem rzędu pół godziny na stanie w kolejce, przykro to powiedzieć, najczęściej ludzi po prostu marudzących, szukających dziury w całym lub nie rozumiejących od 100 lat tych samych procedur Poczty Polskiej (nie oceniam, słusznych czy nie, ale od zawsze takich samych). Przy okazji nadałem także wniosek VZM-1 do skarbówki, czyli o zwrot części podatku VAT w związku z naszym zeszłorocznym remontem. Trzymajcie kciuki - jeśli US się nie przyczepi do niczego, nasze konto zasili niebagatelna kwota. Wydaliśmy pewną sumę, bez porównania niższą od przewidywanego zwrotu, na pewną firmę świadczącą usługi przygotowywania wniosków na podstawie przesłanych im faktur. Na fakturach numerów PKWiU w większości nie było, siedzieć i przedzierać się samemu mi się po prostu nie chciało - żeby US później zakwestionował coś oczywistego dla specjalisty od podatków, a dla mnie nieznanego. Specjaliści zarobili, przysłali gotowego do drukowania i podpisu PDFa. US ma 4 m-ce na rozpatrzenie, poczekamy. Jeśli się okaże, że wniosek był sporządzony dobrze - polecę firmę (bo współpraca była bardzo prosta), teraz nie żeby nie zapeszać. 

Odesłałem też wczoraj inny zakup. Identyczne wizualnie i dramatycznie beznadziejne jeśli chodzi o jakość nożyki do maszynki do golenia Gillette Fusion Power. Maszynka genialna, choć dość kosztowna. Ostrza firmowe również - bajka, bez porównania lepsze od Mach 3; zresztą jest ich aż 5. Skończyły się kupione poprzednio na Allegro - niestety, ten Sprzedawca nie miał obecnie w sprzedaży, więc szukałem. I źle wybrałem. Przyszły, ładnie opakowane w bardzo dobrze podrobione opakowanie. Jakość golenia - masakra. Nie pociąłem się, ale jednorazówki po kilku użyciach golą lepiej. Wystarczył mail do człowieka, który mi to g... wcisnął, postraszyłem Allegro i policją - kazał odesłać, doliczyć kwotę wysyłki i podać numer konta. Wysłałem. Jak się nie odezwie i nie odeśle kasy - zgłaszam na Allegro i na policję. Jak odda... i tak zgłoszę na Allegro, a nad policją się zastanowię. Nie kumam - i takiemu kolesiowi ludzie (w ciągu ostatnich kilku dni, już po moim zakupie) wystawiają... neutralne komentarze. Pisząc, że towar nieoryginalny. Czemu nie negatywy?

Walentynkowo zlądowałem w domu ok. 20, po zajęciach i pracy. Po drodze prezenty drobne dla mojej Natuszki (ten właściwy zamówimy na dniach, bo musiała wybrać), kwiatek obowiązkowy (żaden tulipan w celofanie, i bez kawy czy rajstop :P), do tego sushi i do tego napój wyskokowy. Miło było :)

A malutki nam próbuje się coraz bardziej ruszać, i jakby... czołga się do tyłu :D

Moja mama trafiła do szpitala, bo przy poprzedniej wizycie zrobione jej badania nic nie wykazały, a stan nadal zły. Dawny szpital się przenosi, więc trafiła... do miejscowości kilkadziesiąt km od nas (zaznaczam, mieszkam w Trójmieście, nie gdzieś w okolicy - szpitali, o ile wiem, sporo). Ale podobno specjaliści dobrzy. Badania powtarzają, mama odpoczywa. Jest szansa na wyniki w tym tygodniu. Sytuacja jest idiotyczna - bo nadal nie wiadomo, co jej jest, pomimo 2 pobytów w szpitalu pod koniec zeszłego roku. Nadal gorączkuje i jest słaba. Cóż, może teraz coś się wyjaśni. 

poniedziałek, 6 lutego 2012

41. Sypie się?

Czas leci, a u nas tak naprawdę niewiele się dzieje.

W zeszłą sobotę odwiedziliśmy z teściami szwagierkę i jej męża. Niby ta sama metropolia, a jednak kawał miasta dalej. Posiedzieliśmy, pogadaliśmy. Szkoda, że tak mało w nich jest radości - a przecież czekają na swoje maleństwo.

W drodze powrotnej miałem okazję pofrustrować się na Biedronkę, jako całość. Za bardzo przyzwoite pieniądze (cena z Allegro, czyli człowiek miałby w kieszeni koszty przesyłki) mieli w ofercie pewien przyrząd do ćwiczeń. Tylko że przez cały tydzień, kiedy ta oferta miała obowiązywać, nie było go w żadnej z chyba 5-6 Biedronek, w których go szukałem. I jest to już któraś taka sytuacja. Jeśli czegoś dostają w ilości, powiedzmy, po 2-3 sztuki na sklep, czyli pewnie całość kupuje obsługa, to po co wciskają to do gazetek promocyjnych?

Przymroziło, pośnieżyło. Ładnie, tylko od soboty nie chodzimy z Dominisiem na spacery, temperatury rzędu -10 czy -15 stopni to trochę za dużo. W ogóle, chyba maleństwo nam skazy białkowej dostało... Musimy zadzwonić do naszej pani doktor. A na pewno wychodzą mu kolejne ząbki, niespokojny jest już od kilku dni, łatwo się denerwuje.

Udało nam się w sobotę prowiesić obrazy, które kupiliśmy. Bardzo ładne, ale... Niestety, jeden z nich jest źle naciągnięty, widoczna jest pod płótnem jedna z listewek, a w drugiej jego części widać pewne pofalowania. Paczka była duża, szło to z drugiego końca Polski - ale chyba odeślemy, bo nie wygląda dobrze.

No i wyszedł problem w domu. Nie dość, że kawałek ściany w dużym pokoju najprawdopodobniej jest nieocieplony (co w budynkach tej spółdzielni mieszkaniowej jest, niestety, nie pierwszyzną), przez co niewielki, ale zawsze, kawałek ściany pomiędzy drzwiamy wychodzącymi na balkon a rogiem mieszkania się po prostu poci, jest wilgotna i pojawiają się małe, ale zawsze, plamy na ścianie. Pół roku po generalnym remoncie! Na zewnątrz - mróz jest, łatwo sprawdzić - ściana jest sucha, więc to żadne zalewanie przez sąsiada, a wada ściany.

I drugi, podobny. W kuchni mamy na ścianach płyty karton-gips, bo ściany krzywe były. Sam nasz majster to zaproponował. I co? I pęka sobie tynk. W sobotę zauważyłem w miejscu mało widocznym, nad jedną z szafek wiszących - pół biedy. Wczoraj? Dwa spore i w widocznych miejscach pęknięcia, obok naszej wpuszczonej w ścianę wnęki z półkami: jedno przy górnym lewym skraju w kierunku sufitu, drugie przy prawym dolnym skraju w kierunku podłogi. Po mojemu, o ile pamiętam - można to odtworzyć (są zdjęcia z poszczególnych etapów remontu, przydadzą się...) - mniej więcej defekty pojawiają się w miejscach schodzenia się ze sobą płyt.

Fajnie, nie?