Dobrze jest być takim ojcem-mistrzem jak Joda z "Gwiezdnych Wojen". On nie ochrzaniał Luke'a, że nie umie, używając mocy, podnieść statku z bagna - tylko tak nim pokierował, że Luke był do tego zdolny, nauczył się tego.

poniedziałek, 5 grudnia 2011

29. Różne takie

Czas sobie leci. Ja się podkurowałem, za to Natuszka teraz walczy i od jakiś 2 dni ona śpi na kanapie, a ja z Dominisiem w małym pokoju. Niby jest u niej lepiej, niby to już leki na odkrztuszanie - bo problem jest ponoć z zatokami - ale chrypi od tego kaszlu dość mocno. Ważne, że nie grypa czy jakiś gorszy shit. A najważniejsze - że Dominiś cały czas uśmiechnięty, my raz mniej/bardziej pochorowani, a on zdrowy.

Roboty sporo, u obydwojga nas. Masakra jest u Natuszki. Wyleciała od nich laska, która pracowała na ów wylot sumiennie od momentu zatrudnienia jej, jakoś ok. roku. Wyleciała dość przypadkowo, niby to za całokształt, ale w sumie pod pozorem dość błahym przy całości jej "dokonań". Wyleciała, ok. I co? Została zatrudniona... w tym samym, nazwijmy to "urzędzie", tylko wyższego stopnia. Kurtyna. Niezłe, co?

Weekend upłynął pod znakiem robienia farszu i wściekania się w sobotę na mąkę, z której nijak się nie dało zrobić ciasta nadającego się do lepienia pierogów celem świątecznej konsumpcji. Góra farszu - warianty kapusta + grzyby oraz szpinak (mniam!) - i co z tego? W niedzielę druga runda, inna mąka. U nas do bani okazała się zwykła tortowa (jasny worek z fioletowymi detalami). Inna, kupiona w Biedronce, była już ok - szybko zagniecione ciasto, i pierożki szły. Natusia walczyła - sama chciała - z tym, a ja w sobotę poszedłem na spacerek z młodym, zaś w niedzielę pojechałem do rodziców.

Mama na 3 z kolei antybiotyku, zwolnienie, gorączka, łeb pęka. Jedno dobre, że sprawy ginekologiczne po operacji są ok - była u ginekologa. I co z tego? Dzisiaj już jest w szpitalu - planowane - na oddziale chorób płuc, bronchoskopię mają jej robić. W każdym razie - dobrze by było, żeby ustalili, co jej jest, bo się biedna zamęczy na tych prochach, które nic nie dają. Jak by nie patrzeć, jakie by nasze relacje nie były - to moja mama i nie potrafię się nie martwić. To chyba zrozumiałe? W sumie, blisko mojej pracy, mógłbym się przejść. Ale skoro oddział chorób płuc - to wolę nie, bo jeszcze coś do domu przywlokę, jakiś syf. 

Narzuta na łóżko z Allegro przyszła - bardzo ładna. Taki nasz wspólny prezent dla siebie nawzajem. Przypadkiem wyszło, bo w sumie łóżko ciągle rozłożone, bo rano z niego wstajemy i do roboty, a jak wieczorem wracamy, to od razu Dominisia kąpiemy i kładziemy, więc gdzie potem coś rozkładać. Drugi nabytek też dotarł - krzesełko do karmienia, również z Allegro. Świetna sprawa, lekki, stabilny, rozkręcany, ze zdejmowanym blatem, regulowanym oparciem, łatwy do mycia i ze zdejmowaną poszewką (ta w kropki) łatwą do prania. Młody zachwycony - wyżej siedzi, lepiej widzi - bomba. 

Smętnie tak jakoś, jesiennie się zrobiło. W końcu, w sumie, taka pora roku. Jutro mikołajki, a tu jak we wrześniu w sumie, tylko zimniej. Ciemno się zrobiło, muszę zapalić światło w naszym gabinecie :)

3 komentarze:

  1. Do czasu.. jak podrośnie to nie będzie taki chętny do siedzenia :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Mógłbyś podać namiary na sprzedawcę na allegro, tego od narzuty? Podoba mi się pomysł na wspólny prezent :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Proszę bardzo :)

    User nazywa się buddy188, aukcja to http://allegro.pl/narzuty-narzuta-na-lozko-220x240-jaski-prezent-i1957313946.html (na pewno niebawem przeniosą do archiwum).

    O ile dobrze widziałem, mocno przebrane ale takie same narzuty chyba rzuciły mi się w oczy w Biedronce ostatnio, i to za 99 zł.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli zechcesz skomentować któryś z tekstów.

Pozdrawiam :)