Dobrze jest być takim ojcem-mistrzem jak Joda z "Gwiezdnych Wojen". On nie ochrzaniał Luke'a, że nie umie, używając mocy, podnieść statku z bagna - tylko tak nim pokierował, że Luke był do tego zdolny, nauczył się tego.

wtorek, 29 listopada 2011

28. Zęby poooszły, wichura, planowanie prezentów

W piątek wieczorem miły internista w LuxMedzie uświadomił mnie, że płuca i reszta są czyste - to, co mi dolega, to nic grypowego czy przeziębieniowego, a kolejna odsłona mojej wspaniałej alergii. Wydzielina alergiczna z nosa, która zaczęła zawalać gardło. Szkoda, że moja pani alergolog tego nie przewidziała - choć mnie przestrzegała przed okresem zimowym, ogrzewaniem itp. - i nie dała mi żadnego preparatu "na zaś", na wszelki wypadek, gdyby coś się działo. A dziać się zaczęło. Na szczęście, 2 różne piguły plus bajer do psikania do nosa najwyraźniej działają. Z nosa leci mniej, gardło się uspokaja. Najbardziej się ucieszyłem, że alergią nie zarażę Dominisia. 

Natuszka oczywiście się uparła i w sobotę ani wczoraj do lekarza nie poszła. Twierdziła, że pójdzie dzisiaj do konwencjonalnego ZOZu niedaleko nas, po zarejestrowaniu rano telefonicznie z pracy ("bo zawsze tak robiłam"). Powątpiewałem, że jest taka pora roku, że pewnie oblężenie tam mają - nic. Oczywiście, niestety, wyszło na moje, i okazało się, że dzisiaj nie ma miejsc. Boli ją prawie codziennie głowa, kaszle, z nosa leci - i tak od tygodnia. Syrop niewiele dalej, coś tam psika do nosa, ale też bez rewolucji. Tylko jak ma pójść do lekarza, żeby zapisał to samo, co od tygodnia nic nie dało (a takie numery się zdarzały), to trochę bez sensu. Tu wychodzi wyższość LuxMedu - i doceniam fart, że z roboty za symboliczną naprawdę kwotę mamy do tego dostęp. 

Pierwszy ząbek Dominisia odkryliśmy w niedzielę wieczorkiem, przy kąpieli - malutki leży na przewijaku w miejscu, gdzie jest dużo światła. Tak patrzę - no jak wół, dolna jedynka. Delikatnie pod skórką jeszcze, ale już wyraźnie widoczna. Wczoraj już była leciutko na wierzchu. Tak samo po prawej z boku, na dole, widać kawałeczek ząbka. Najdziwniejsze jest... podejście samego zainteresowanego. Nic! Zero ryków, histerii. Jeść - je dalej. Uśmiechnięty od ucha do ucha, tylko się cieszy strasznie, jak mu dentinoxem ząbki smarujemy. Bomba. 

Wywiało nas strasznie w nocy z niedzieli na poniedziałek - i tak nieźle, bo mieszkamy w bloku, fakt, wysoko na górce, ale pomiędzy innymi, więc współczuję ludziom, którzy mieszkali w tych blokach z brzegu. Pranie od razu schowaliśmy do domu. Na balkonie stało plastikowe wiadro z mopem - też schowaliśmy później (miałem problem z otwarciem drzwi, tak wiało), niestety, zdążyło narobić szkodę, bo upadając, walnęło w jedną z 3 doniczek stojących w kącie balkonu, i tłukąc ją. Najładniejszą, czerwoną w kwiatki. Trudno.

Gorączkowe planowanie prezentów (pomysły i zachcianki vs. dostępne środki - niech żyją talony z pracy!) odbyło się wieczorami weekendowymi. Zachcianki po rodzinie zebrane, środków powinno wystarczyć. Kilka rzeczy z Allegro, resztę na miejscu znajdziemy. 

Natuszka dumą mnie napawa. Nie dość, że nagrodę dostała (jęczała, że nie dostanie, bo od września dopiero pracuje po powrocie z macierzyńskiego - a tłumaczyłem jej, że i tak pracuje lepiej niż większość tych, co pracowali rok - sumiennie, dokładnie, sensownie), to jeszcze sprawdza się jako kierownik i dostanie normalniejszą kasę od grudnia. Zdolne to moje maleństwo :) Które w środę ma imieninki. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło, jeśli zechcesz skomentować któryś z tekstów.

Pozdrawiam :)