Dobrze jest być takim ojcem-mistrzem jak Joda z "Gwiezdnych Wojen". On nie ochrzaniał Luke'a, że nie umie, używając mocy, podnieść statku z bagna - tylko tak nim pokierował, że Luke był do tego zdolny, nauczył się tego.

wtorek, 24 stycznia 2012

40. Choinką przez balkon ciskanie

W czwartek po południu - wyszedłem o 16! normalnie - udało się zakończyć chyba tę bezmyślną i ogromną robotę, nad którą siedziałem od poniedziałku. Tabelka poszła w świat, zobaczymy, co dalej. Ponoć na potrzeby korporacji wielkiej. I co, ktoś z drugiego końca Europy sprawdzi je? Niby jak? W piątek w związku z tym przyszedłem do pracy później i wyszedłem wcześniej. A weekend był odpoczynkiem dawno nie wyczekiwanym tak mocno...

W piątek jeszcze wyrzucaliśmy ceremonialnie choinkę przez okno. Uważam to za najrozsądniejsze i najprostsze wyjście - jakbym miał ją znosić po schodach, to połowa jej igieł została by po drodze na klatce schodowej. A tak, szybko przez balkon - oczywiście, po uprzednim rozebraniu - po czym zszedłem ładnie na dół, przy okazji znosząc do piwnicy ozdoby, i zabrałem choinkę, po czym odniosłem ją na śmietnik, gdzie dołączyła chyba do 3 innych. Sporo nam się tych ozdób zrobiło :) tak na marginesie, jak to wynosiłem. Ale fajnie. 

W mieszkanku jakoś tak pusto się zrobiło. Po części też dlatego, że - pierwotnie na czas bytności choinki - przestawiliśmy stół w pokoju, stanął wzdłuż okna. Spodobało nam się, więc choinka wyleciała, za to stół pozostał tak, jak stoi, i się przestrzenniej zrobiło. Myśleliśmy już nad tym, z różną intensywnością, nie raz, więc zamówiliśmy w weekend z Natuszką na Allegro takie ładne obrazy do pokoju. Dwa prostokątne, spore, na dłuższą ścianę dużego pokoju, i na krótszą - jeden, składający się jakby z 5 części. Przed chwilą dostałem potwierdzenie - kurier nadany, jutro powinny dotrzeć do nas :) A do małego pokoju - na jednej stronie duża naklejka pociągu z Kubusiem Puchatkiem i przyjaciółki, zaś na drugiej - 3 ikeowe (kupione, żeby nie skłamać, przed urodzeniem Dominisia?) ramki z naszymi i malutkiego zdjęciami. 

Dzisiaj wtorek, więc specyficzny - acz chyba stały - plan mój tego dnia tygodnia: do 15:00 na aplikacji, potem do pracy, i tak do teraz. Ale i tak nie jest źle. 

Natuszka spokojniejsza w pracy, cały czas się tam im kotłuje. Laska, która - o czym wie - na 2 tygodnie, do końca bieżącego, została p.o. kierownika, szaleje i zachowuje się jakby co najmniej prezesem była. Po prostu śmieszna, choć w sumie to przykre. Teraz okazuje się, że kierownikiem nie zostanie nikt z zewnątrz... bo nikt się nie chce zgodzić, i nagle zgłosiła się jedna z pracowniczek wydziału, co to miała się ewakuować do podobnej instytucji, ale jakoś tam nie docenili jej predyspozycji, doświadczenia (tia... i to już po raz drugi - rok temu podobnie - może się po prostu nie nadaje?), więc każda okazja dobra, żeby lepszy stołek załapać. Co jest tym dziwniejsze - realia tej roboty zna, wie w jakie bagno się pakuje. Dziwni są ludzie. 

I tak sobie życie płynie :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło, jeśli zechcesz skomentować któryś z tekstów.

Pozdrawiam :)