Nie zauważyłem, że poprzedni wpis miał # 100 :)
Dominiś dziarsko znosi spędzanie większości dnia z dziadkami, co dziadkowie - po pierwszym tygodniu - przyjmują nad wyraz spokojnie. Póki co, aura sprzyjająca i w związku z tym spacerki długie są uskuteczniane, więc młodzież się powietrza nawdycha i śpi ładnie.
W sobotę, po dokonaniu cotygodniowych rytualnych czynności zmierzających do ogarnięcia chaosu w mieszkaniu (tj. sprzątanie), zapakowaliśmy pierworodnego - ustrojonego w nową, szarą szałową czapeczkę - w wózek, i pojechaliśmy do "centrum" celem zrobienia dość sporych zakupów. Stało się tak, jako że Natuszka dokonała rano epokowego odkrycia mniej więcej o treści "oo, jest jesień, a ja w sumie mam 1 buty na zimę i żadnych na jesień, a w sumie to i spodnie by się przydały jakieś". Okazało się, że mój udział w tym przedsięwzięciu był bardziej niż pożądany - ponieważ całość udało się załatwić w 3 (słownie - trzy) godziny, w którym to czasie nie dość, że kupiliśmy jej 2 pary butów, to jeszcze 3 pary spodni, a poza tym zdążyliśmy zjeść dobre pączki i posiedzieć z malutkim na słoneczku na skwerku. Okazało się, że działam chyba mobilizująco, kierując się swoją zasadą nr 1 odnośnie zakupów - pierwsza myśl najlepsza. I w momencie, kiedy Natuszka chciała, kręcąc noskiem, przejść ok. 5 sklepów z butami - zmusiłem ją do wybrania butów w pierwszym. No bo jak człowiek po tylu sklepach chodzi, to raz, że się zmęczy i ma dość wszystkiego, a dwa, że nie pamięta, co, gdzie i za ile mu się podobało. Więc wszystko udało się załatwić dość szybko i za bardzo przyzwoite pieniądze.
Jeśli czyta to jakiś facet, który jest sfrustrowany ilością czasu, jaki jego kobieta poświęca na zakupy, tudzież także ilością środków, jakie w tym celu spożytkowuje - może zacznę świadczyć usługi w stylu "pomogę ci kupić szybko i niedrogo"? :)
Wczoraj spacerek po lesie, bardzo przyjemna rundka. Wieczorem - 2 odcinek ostatniej serii ekranizacji cyklu Kalicińskiej "X nad rozlewiskiem" (ta seria: X = życie). A w nocy - burza, która trzaskała już w okolicy (a przede wszystkim - błyskała) od ok. 20, a w nocy jakoś 2-3 po prostu akurat waliła mniej więcej dokładnie nad nami. Dominiś się rzucał w łóżeczku, ale się nie obudził.
Natuszka tydzień pokierowniczyła sobie i nie jest tak źle, jak się wydawało na początku. Tzn. źle nie było nigdy tak naprawdę, tylko się biedaczyna bardzo przejmowała, dużo emocji, i ciężko było. Teraz się wciąga i ładnie wszystkim dyryguje :)
Jeśli chodzi o zakupy i problemy z kobietami w tej kwestii, to masz dobry pomysł ;) zawsze kiedy idę na zakupy z M. i widzę jego minę jak zaczynam wpadać w coraz większe i droższe dylematy, przyspieszam swoje decyzje albo w ogóle daję sobie spokój z zakupami ;) rzadko kiedy mi pomoże w wyborze ciucha czy kosmetyków, za to jego mina wyraża więcej niż tysiąc słów :)
OdpowiedzUsuńAh, faceci... :)
OdpowiedzUsuńJa pamiętam jedną śmieszną sytuację z zakupami z moim R. Pojechaliśmy nad morze na weekend i zapomniałam stroju kąpielowego na co mój mężczyzna beztrosko oświadczył, że on także nie ma kąpielówek i w takim razie jedziemy do Bałtyckiej NA CHWILĘ, żeby mieć w czym na plażę powędrować. Spojrzałam na gościa z politowaniem, bo przecież kupno stroju kąpielowego to co najmniej 2 tygodnie poszukiwań, stres, zwątpienie i dużo łez wylanych z żalu nad własnymi niedoskonałościami ciała ;) Jakież było moje zdziwienie, gdy w GB weszliśmy tylko do Adidasa, R. po przelotnym zlustrowaniu zawartości sklepu wyłowił bikini dla mnie (nie dość, że śliczne to i jeszcze w moim nietypowym rozmiarze!), zaprowadził do przymierzalni, ocenił, że pięknie - a w momencie gdy ubierałam się on zdążył jeszcze zgarnąć kąpielówki dla siebie oraz ręcznik plażowy i zapłacić przy kasie! Całość operacji: 10min. Z szoku wychodziłam jeszcze przez tydzień ;)