Dobrze jest być takim ojcem-mistrzem jak Joda z "Gwiezdnych Wojen". On nie ochrzaniał Luke'a, że nie umie, używając mocy, podnieść statku z bagna - tylko tak nim pokierował, że Luke był do tego zdolny, nauczył się tego.

wtorek, 6 września 2011

12. Wielki powrót żony do pracy i Dominika debiut pod opieką babci

Weekend był dość ciekawy. 

W sobotę Natuszka pojechała do pracy, aby z osobą, którą ma zastąpić przyjrzeć się temu, czemu miała sprostać od poniedziałku. Jak pisałem - sytuacja dość ciekawa i wyraz wyjątkowego promowania młodych matek :) ponieważ Natuszka została kierownikiem. Z miejsca, wracając z macierzyńskiego. No to pojechała, posiedziały... i zjechała jeszcze jedna koleżanka, i wspólny znajomy. Skończyło się na tym, że ten ostatni podjechał po mnie - ja robiłem za babysittera i dzielnie zajmowałem się Dominiczkiem (w sumie, pierwszy raz sam na tak długo - jakoś tak wyszło) - i pojechaliśmy... do niego. Tylko że nie do domu, a do domu, który pilnuje swoim znajomym. Dostał klucze, samochód z funduszem na wachę, a także psa pod opiekę. I zafundował nam bardzo dobry obiad własnej produkcji - jakiś zmyślny makaron i pierożki. Przy okazji posiedzieliśmy, pogadaliśmy. Panie - przyszywane ciotki - zachwycały się naszym pierworodnym i było bardzo miło. 

Szkoda tylko, że po tym wszystkim jakoś mi na gardło padło. Tzn. w sobotę i niedzielę bolało bardzo, wczoraj dość mocno, ale dzisiaj jest lepiej. Nie drapało, ale taką gulę miałem. Teraz niby guli nie ma, czasem coś drapie. Ale się nie poddaję. Rutinoscorbin, mucoangin, tran, syropek. Szkoda, że z nosa też nieco leci i zapycha mi się - przeszkadza to dość mocno, ponieważ przez to chrapię w każdej pozycji. Nie wiem, czy budzę przez to Dominika - ale wiem na pewno, że Natuszkę tak. 

Wymyśliliśmy sobie dyżury. Na przemian, w nocy. Jednej nocy ja wstaję i usypiam go, wkładam smoczek jak popłacze, ew. zajmuję się przerzuceniem go (ok. 4-5 nad ranem) do łóżka i ululaniem jeszcze, o ile się daje - drugiej Natuszka. Niby zdaje egzamin. W sumie, mi to nie robi. Ja mogę wstawać całą noc. A tak naprawdę, skoro śpimy w jednym - nawet i dużym łóżku - to i tak drugie (chyba) słyszy, jak jedno wstaje i zajmuje się malutkim, który kwili. 

Obserwacja z niedzieli albo z wczoraj - Dominiś próbował powiedzieć coś, co zabrzmiało jak baba. A ja doszedłem do wniosku - powie wcześniej chyba tata, ponieważ jest to o wiele prostsze do wymówienia i bezgłośne, niż mama. Zobaczymy. 

Od wczoraj zatem Natuszka kierowniczy, walcząc dzielnie, a nasz synuś - wstajemy o 5:40, wychodzimy ok. 6:10 - odprowadzany, spędza dzień w opiekuńczych ramionach dziadków swych, ze strony Natuszki, skądinąd wniebowziętych z tego tytułu. I dobrze, bo my jesteśmy spokojni, że jest w dobrych rękach, i spędza czas z ludźmi, których bardzo dobrze zna. 

Strasznie to nasze maleństwo żywe i radosne jest. I strasznie dumny z tej naszej Natuszki jestem. 

Czas leci, a nauka nie idzie jakoś zachwycająco, materiału nie ubywa...

2 komentarze:

  1. To ma żona Twoja niezłe szczęście - niech się jej powodzi w pracy:)
    Takie zamiany w nocy to skarb dla kobiety - mi tego brakowało właśnie, ale niestety ja nie pracuję więc mąż musiał się wyspać do pracy.
    Opieka nad D u dziadków to super pomysł i macie szczęście, że możecie to zrobić.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli zechcesz skomentować któryś z tekstów.

Pozdrawiam :)