Dobrze jest być takim ojcem-mistrzem jak Joda z "Gwiezdnych Wojen". On nie ochrzaniał Luke'a, że nie umie, używając mocy, podnieść statku z bagna - tylko tak nim pokierował, że Luke był do tego zdolny, nauczył się tego.

piątek, 5 sierpnia 2011

07. Urlopowo

Urlop jest fajny. 

Choć spodziewałem się problemów odnośnie tego, ile będzie na co dzień roboty z Dominikiem, to jest świetnie. Pewnie - pracy sporo, ale ile radochy! Malutki po prostu rośnie w oczach, codziennie widzimy inne już spojrzenie, coraz więcej widzi, na coraz więcej rzeczy zwraca uwagę, oczka wodzą coraz dalej i szybciej, łapki coraz bardziej sprawne. Dzisiaj - sam trzymał dość długo butelkę, pijąc mleczko. Natuszka zaobserwowała, że sam siedzi i bawi się swoimi rączkami. Nie płacze już, jak tylko się od niego odejdzie - potrafi się, krótko bo krótko, zająć sam sobą. Czasami, dla odmiany, pokażemy mu kawałek jakiejś bajki na Mini Mini - ogląda z zaciekawieniem, na ile jest to możliwe u kilkumiesięcznego bobasa. Tak samo, w myśl akcji Cała Polska czyta dzieciom my już zaczynamy mu czytać bajki - nic to, że nic pewnie nie rozumie, ale słucha i zapamiętuje. Obydwoje dużo czytamy z Natuszką, oczywiście na ile jest to możliwe, więc Dominiś nie ma rady - do książek go przyzwyczajamy od maleńkości. 

Aklimatyzujemy się. Wszyscy troje. Nam, starym koniom, idzie to dość sprawnie i szybko - choć obydwoje, a Natuszka mocniej, mamy problemy z zasypianiem. Ja też nie mogę zasnąć nie raz, jak się kładę w nocy. Bo zmieniliśmy harmonogram wieczorny. O 18:00 malutkiego kąpiemy, potem karmimy, i kładziemy go. Wcześniejszy wariant - to samo, tylko od 20:00 - nie pozwalał nawet na minimum czasu dla siebie, który byśmy chcieli jednak mieć, choćby wieczorem. A tak - przed 19:00 maleństwo śpi, a my możemy coś jeszcze porobić w spokoju. Potem, na śpiąco, karmimy go ok. 22:00. Oczywiście, Dominiś budzi się w nocy, zwykle 2:30-5:00. Optymalnie, gdy postękuje tylko i nie płacze - wtedy da się go nakarmić przez sen i położyć. Chyba jednak w 99% wypadków budzi się, bo jakby był wypoczęty - i np. zaczyna sobie... rozmawiać sam ze sobą. Wtedy, poza przewinięciem i karmieniem, pozostaje jeszcze kwestia uśpienia. Czego zwykle się zrobić nie da. Więc młody ląduje między nami w łóżku. Jak nawet pojękuje długo i uparcie - dajemy odpór i po prostu zasypiamy, a on po jakimś czasie też. 

Od przeszło tygodnia dzielnie wcina tzw. gerberki, czyli deserki owocowe, np. jabłko + coś tam. Na razie - w wariancie z marchewką i jagodą. Poza tym - przecierane przez Natuszkę na bieżąco zupki, czyli taka nieco bardziej stała od deserków papka. Także dieta mocno urozmaicona :) 

Gada jak najęty. Poza próbowaniem wciśnięcia do buzi dosłownie wszystkiego, choćby wciśnięcie tego było nie wiem jak niewykonalne, zajmuje się nasz pierworodny wydawaniem z siebie coraz to nowych - serii i pojedynczych - dziwnych dźwięków. Przy czym robi to z taką fascynacją, iskierkami w oczach i przy takiej gestykulacji, że szok! Nie zasypuje nas swoimi przemyśleniami może - ale jak jest w nastroju, to potrafi gaworzyć tak sobie dobre kilkanaście minut. Mankament - w nastroju coraz częściej jest o dość barbarzyńskich porach rano, w łóżku, w ramach pobudek o których mowa 2 akapity wyżej. 

Jest niesamowity. I tyle jest w nim nas samych. Jak patrzę na niego, te wielkie oczy, rzęsy, nosek, machające nóżki i łapki, rozwiany włos... Heh, zakochałem się :) 

Nigdzie nie wyjechaliśmy i nie wyjedziemy. Krążymy sobie po nowej (dla Natuszki - nowej-starej) dzielnicy, korzystamy ze słońca (ostatnie 3 dni, powiedzmy), pokazujemy okolicę synkowi. I wystarczy. Naprawdę, niewiele nam do szczęścia brakuje, o ile cokolwiek. No, żeby ta pogoda taka była, a nie jak przez pierwszy tydzień. Nadrabiamy zaległości w relacjach międzyludzkich - zapraszamy najbliższe nam osoby do nowego mieszkania, spotykamy się ze znajomymi. Sympatycznie strasznie. Oczywiście, wieczorami, gdy Dominiś już śpi. I co z tego. Da się. 

Nowy imidż mię tak, mimochodem, wyszedł był. Przestałem się w połowie zeszłego tygodnia golić, i tak do dzisiaj. Małżonce szanownej się podoba, czemu dała wyraz, pierworodnemu to zwisa. Niewykluczone, że tak zostanie już. Pomimo, że mnie to - ponoć - postarza.

Urlop zbliża się wielkimi krokami do końca. W poniedziałek - ku chwale ojczyzny, do mojej radosnej korpo...

Amy Winehouse się zaćpała i dołączyła do elitarnego Klubu 27 obok Joplin, Cobaina, Hendixa czy Morrisona - strata dla muzyki wielka, dramatyczna historia (współczuję jej [ex?] mężowi, który publicznie przyznaje, że to on pierwszy podał jej dragi - kac moralny do końca życia, o ile ma sumienie) człowieka samego w wielkim pustym świecie gwiazdy, który pomimo sukcesu osiągnął dno. A dzisiaj - śmierć Andrzeja Leppera - co by o nim nie powiedzieć, na samobójcę nie wyglądał. Dziwne to. 

Niech żyje kryzys w Grecji. Bieżąca rata kredytu już wyższa o 20 zł, choć w złotówkach. Jak jeszcze Włochy i ktoś tam jeszcze zbankrutuje, to fakt, że mamy RnS nam nie pomoże - ok, w ramach programu damy sobie radę ze spłatami, a co potem, jak już w trakcie dopłat wysokość rat przekroczy kwoty, jakie miała osiągnąć po dopłatach?

A w ogóle to dostałem o kilkaset PLN więcej na konto w ramach pensji. Podejrzane. Ciekawe, czemu.

Nie zapeszając - Natuszkę na dniach nie lada awans czeka :) o czym napiszę, gdy słowo stanie się ciałem i sprawa będzie pewna. Ale na dziś - jest bardziej niż prawie pewna. 

Przepraszam za chaotyczność wpisu, tak wyszło. 

3 komentarze:

  1. 4-miesięczne dziecko nie ma absolutnie żadnego powodu, żeby spędzać czas przed telewizorem. Twój maluch ma do odkrycia wielki wspaniały świat i mnóstwo ważnych umiejętności do opanowania. Nie uda mu się to, jeśli będzie siedział przed telewizorem. Problem odnośnie telewizji, bez względu na program, polega na tym, że jest to bierne doświadczenie dla oglądającego. A dzieci w każdym wieku powinny aktywnie angażować się w otaczający je świat, czyli po prostu powinny się bawić. Twój maluch więcej się nauczy dzięki zwykłej grzechotce lub kilku plastikowym klockom niż dzięki telewizji, ponieważ zabawki będą na niego reagować i nauczą go, jak działa ten świat. Tak więc stanowczo radziłabym wyłączyć telewizor. Proponuję skoncentrować się na innych czynnościach. Wiele ciekawych pomysłów możesz znaleźć w książkach wychowawczych. Jest kilka dobrych, które pomogą Ci zrozumieć wszystkie fascynujące rzeczy, które dzieci próbują zrealizować przez kilka pierwszych lat swojego życia. Możesz je znaleźć w swojej księgarni lub w bibliotece miejskie

    OdpowiedzUsuń
  2. Może za wczasy pod gruszą, czyli przebywanie na urlopie ;)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli zechcesz skomentować któryś z tekstów.

Pozdrawiam :)