Dobrze jest być takim ojcem-mistrzem jak Joda z "Gwiezdnych Wojen". On nie ochrzaniał Luke'a, że nie umie, używając mocy, podnieść statku z bagna - tylko tak nim pokierował, że Luke był do tego zdolny, nauczył się tego.

niedziela, 15 maja 2011

Operacja "Kupmy sobie mieszkanie za straszny kredyt" - część 2 - Księgi wieczyste, uruchomienie kredytu, jego wypłata + początek remontu

Nie chciało mi się wierzyć, ale jednak. Blogger padł był na co najmniej 2 dni - co chyba mu się dotąd nie zdarzyło. W środę już nie działał - co chwilę, albo się nie ładował w ogóle, albo wywalał błąd na stronie głównej, albo jak dało się zalogować to błąd pojawiał się przy logowaniu. W czwartek zaś pojawił się już komunikat, że cóś tam dłubią. Być może w piątek się już dało pisać - ale mi się nie dało, z braku czasu, tak samo wczoraj. Tak więc sporo spóźniony, z przyczyn ode mnie niezależnych, wpis dzisiaj. 

W poniedziałek - biegiem rano do gdyńskiego sądu, do wydziału ksiąg wieczystych. Nic byśmy nie mogli zrobić - sąd musi najpierw wpisać prawo własności (na podstawie aktu notarialnego, który musi mu wysłać notariusz - co zwykle lekko licząc tydzień trwa do momentu, gdy akt pojawi się w sądzie) - gdyby nie uprzejmość notariusza, który dał nam dodatkowy wypis i z jego pismem zawiozłem, tak jakby to on złożył. I kilka sekund później - kolejność zachowana - złożyłem już nasz, Natuszki i mój, wniosek o wpis hipoteki na rzecz banku. Oczywiście, miałem błędy we wniosku, musiałem to wszystko przepisać, a do tego prawie 10 zł wydać w sądowym kiosku w punkcie xero - bo dokumenty składane z wnioskiem o wpis hipoteki (pełnomocnictwa, KRS, oświadczenia banku i takie niby nasze) mieliśmy w 1 egzemplarzu, a chciałem mieć swój egzemplarz, na wszelki wypadek; dostaliśmy to przecież wszystko w piątek - nawet nie było okazji, żeby w pracy kopie porobić. 

Tak czy siak - złożone. Zadzwoniłem później do zaprzyjaźnionej pani z poprzedniej pracy, która obiecywała, że jest w stanie to wszystko tam przyspieszyć - co ma znaczenie z uwagi na to, że do momentu wpisu hipoteki mamy podwyższoną ratę (tzw. ubezpieczenie pomostowe kredytu). Na razie nie wiem, jak to poszło, ale jest szansa, że szybciej będzie. Wszystkiego, mam nadzieję, dowiem się w poniedziałek. 

We wtorek z kolei z rana do banku z powrotem - z dowodem ubezpieczenia mieszkanka i dowodami, że te wnioski w księgach wieczystych złożone. I obietnica - szybko ten kredyt uruchomimy. Zwyczajowo, ponoć, co potwierdzał też notariusz, trwa to ok. tygodnia. W piątek miałem już jednak informację, że pieniądze poszły w czwartek. Ufff... Niby to od nas niezależne - ale właściwie (poza formalnym wydaniem) ostatnia rzecz do zrobienia, żeby tak naprawdę to mieszkanie było nasze. [Na marginesie - tytuł "Operacja "Kupmy sobie mieszkanie za straszny kredyt" miał sugerować serię, a więc kilka notek o tym, co i jak powoli się będzie działo - natomiast wychodzi na to, że pojawi się może jeszcze jedna, trzecia, o samym wydaniu :)]

W środę wpadłem do obecnej Natusi i poprzedniej mojej pracy - znowu jakieś afery, co chwilę o nich jest w necie napisane, w gazetach czy w radiu, paranoja. 

W środę też Natuszka poszła z Dominikiem do lekarza. Domyślamy się, że mogło chodzić o chrzciny, a może i nie, ale się podziębił lekko. W każdym razie okazało się, że miał coś lekko z gardziołkiem - co przeszło bardzo szybko - ale za to pozostaje problem z noskiem. Jakby to powiedzieć, słychać mocno jak oddycha. Fakt, u nas w pokoju u teściów jest mocno duszno - pokój mały, okienko zamknięte - i mnie też się nie najlepiej oddycha. A jemu troszkę z noska leci, troszku pokwili czasem, ale dajemy radę, dzielny maluszek jest. Niestety, oznacza to dość częste w porze wieczorno-nocnej spotkania z takim urządzeniem do czyszczenia nosków maluchów, potocznie fridą zwanym...

No i wreszcie - w środę nasz fachowiec wpadł i zaczął dokonywać dzieła zniszczenia w mieszkanku. Tempo ma naprawdę niezłe - byłem w piątek, poza dużym pokojem wszędzie pozrywane wszystko: tapety, kasetony, podłoga do wylewki. Pracuje w soboty, nie trzeba go pilnować, sam sobie materiały kupuje (przynosi paragony) - po prostu świetnie, zważywszy na to, że ja nie mam czasu (i nie znam się, nawet gdybym ten czas miał), a teścia nie zamierzam tym fatygować (choć miałby czas i pewnie się nieco zna). Idzie to całkiem nieźle :) 

W czwartek - zachwyt teściowej nad kompletem nowych garnków Tefala, jakie jej zamówiliśmy na poniedziałkowe urodziny :) Zawsze mówiłem, że najlepsze prezenty to takie przydatne. Oczywiście, stoją w kartonie - bo, jak twierdzi, musi się z nimi zapoznać. Heh, a mówiłem, żeby - zanim damy nowe - wywalić te stare, i by problemu nie było :) 

Wczoraj aura nastrajała, i udaliśmy się całą, w tym wydaniu trzypokoleniową, rodziną na opłotki miasta, gdzie już niebawem, po ślubie, zamieszka szwagierka. Bardzo fajne miejsce, zielono, cisza, spokój, ogródek. Mieszkanko malutkie, ale ładnie zrobione, ciepłe kolory. Przy okazji - mała degustacja wódeczki i wina na ich ślub, na prośbę przyszłej teściowej szwagierki. Sympatycznie. Dominik grzeczny strasznie, wzbudzał zrozumiały zachwyt, a my puchliśmy... z dumy, to raz, i z szarlotki, jaką przyszła teściowa szwagierki przygotowała na tę okoliczność. I nawet Natuszce nie przeszkadzało, że była z cynamonem, którego nie znosi :P

3 komentarze:

  1. No to widzę, że wszystko się układa pomyślnie :) I oby tak dalej :))

    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam

    Gratuluję bardzo ciekawego i ciepłego bloga. Trafiłam tutaj przypadkiem i przyznaję przeczytałam całego;-) Gratuluję Twojej Żonie bo dobrze wybrała, niewielu jest mężczyzn którzy tak są zakochani w swojej rodzince. Oby tak dalej i niech Wam się tak wszystko pięknie układa. Gratuluję mieszkanka. Mam takie pytanko, bo przyznam to wpis w Twoim blogu zwrocił mi na to uwagę. Kiedyś dawno temu weszłam na stronę pobieraczek ale niczego nie ściągnełam. Tak z ciekawości spojrzałam na stary adres mailowy czy nie mam jakiegoś komunikatu od nich i okazało się że przysłali jakieś wezwanie do zapłaty. Nie mam pojęcia za co to, bo nic stamtąd nie pobierałam. Czy mogę zapytać jakie to pismo przygotowałeś Swemu Teściowi? Jestem trochę tym przerażona.


    Ania

    OdpowiedzUsuń
  3. Pobieraczkiem przejmować się nie należy. Ich roszczenia są nieuzasadnione, całościowe warunki umowy nie spełniają norm przepisów krajowych (z którymi muszą być zgodne), nie mówiąc o tym, że mają szereg decyzji UOKiK negatywnych odnośnie ich praktyk w stosunku do konsumentów.

    Jeśli bardzo chcesz się czegoś dowiedzieć - zajrzyj na forumprawne.org, w dziale prawo cywilne, poszukaj takiego wielkiego tematu (przeszło 30 stron) o Pobieraczku. Wszystko jest tam wyjaśnione :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli zechcesz skomentować któryś z tekstów.

Pozdrawiam :)