Dobrze jest być takim ojcem-mistrzem jak Joda z "Gwiezdnych Wojen". On nie ochrzaniał Luke'a, że nie umie, używając mocy, podnieść statku z bagna - tylko tak nim pokierował, że Luke był do tego zdolny, nauczył się tego.

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

I tak sobie chodzimy

Generalnie, spokój jest.

W środę miałem tzw. rozmowę kwalifikacyjną w tej wewnątrzfirmowej rekrutacji, na której tak mi zależy. W sumie, nie wiem, czemu to miało służyć - znamy się wszyscy troje (dziewczyna z kadr, facet który miałby być moim szefem). Kilka pytań, kilka informacji o stanowisku. Co do kasy - na pewno więcej, ale o ile, nie wiadomo. A w ogóle to, z racji naszej podległości pod inną spółkę, warianty są takie, co dalej:
  1. najprostszy - Ważny Człowiek Ze Spółki Nadrzędnej, namówiony przez kierownika jednostki, do której jest rekrutacja, na podstawie jego opinii wskazuje, kogo mają wybrać i przyjąć;
  2. trudniejszy - Ważny Człowiek Ze Spółki Nadrzędnej wskazuje kierownikowi jednostki, do której jest rekrutacja, kilka osób spośród których sam kierownik ma sobie wybrać i zatrudnić;
  3. najtrudniejszy - Ważny Człowiek Ze Spółki Nadrzędnej wskazuje kierownikowi jednostki, do której jest rekrutacja, kilka najlepszych osób, ale on chce sam ich zobaczyć (wycieczka do Wawy...) i porozmawiać, żeby samemu zadecydować. 
Przy okazji, dowiedziałem się że w mojej firmie rekrutacja toczy się tempem tak zawrotnym, że ponoć nie raz zdarzało się, że gdy dziewczyna z kadr dzwoniła do szczęśliwca, którego postanowili zatrudnić - to ten miał już inną pracę i wisiała mu moja firma, bo po prostu rekrutacja ciągnęła się tak, że olał tę firmę i szukał dalej. Cóż, niby mi się nie spieszy. Ale fajnie by było, gdyby się to wyjaśniło szybciej.

Jedno dobre - dzięki temu ctastingowi wymigałem się o 6-godzinnego szkolenia BHP :)

W czwartek teściowa i Natusia miały niespodziewany nalot położonej, ponoć tak jest zawsze. Wpadła w momencie, gdy akurat weszły do domu ze spaceru z Dominikiem. Okaz zdrowia, dorodny, waży 3800 g. Więc wszystko bardzo ładnie.

W weekend spacerki - w sobotę po dzielni, a w niedzielę do kościoła. Nieochrzczony jeszcze, ale niech się wciąga :) Normalnie, nie mogłem uwierzyć. Oaza spokoju, cichy, spał całą - długą - mszę. Nadziwić się nie mogę. Szkoda, że w domku później, w tym w nocy, odreagował - tzn. nie wykazywał woli współpracy w zakresie spania, bo przecież noc to najlepsza pora do leżenia i machania łapkami :) 

Wczoraj wpadł kolega z rodzinnych stron, którego dawno nie widziałem - z zaproszeniem na swój ślub. Nie dość, że kaszubski - czyli na wylewanie za kołnierz nie ma co liczyć - to jeszcze... tydzień przed ślubem szwagierki. Czyli - ciężki (finansowo) miesiąc się szykuje. Ale jakoś damy radę. Fajnie było pogadać, tym bardziej że on sam ma 5-miesięczną córeczkę. Wymiana ojcowskich poglądów, konsultacje :) Żeby nie było - przy Natuszce mojej :D

A my to w ogóle wczoraj mieliśmy 7. rocznicę chodzenia ze sobą. 5 lat tak chodziliśmy, i już niebawem będę 2 od ślubu :D

4 komentarze:

  1. Gratuluję kolejnej rocznicy :) i cieszę się, że synek zdrowy. To najważniejsze.

    OdpowiedzUsuń
  2. No to dobrze, że Wam się synek tak zdrowo chowa :))
    I gratuluję Kolejnych lat :))

    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. heh... u mnie też bedzie 2 lata po ślubie :) we wrześniu :) Gratuluje Wam kolejnej rocznicy no i synek taki zdrowy to radośc dla Rodzicow

    OdpowiedzUsuń
  4. Kasia i Misiaki20 kwietnia 2011 18:07

    Duzo szczescia i milosci dla Was i jeszcze wiecej rocznic! :) Super, ze Wasz synus rosnie zdrowo, oby tak dalej! :) Pozdrawiam! www.misiakowoo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli zechcesz skomentować któryś z tekstów.

Pozdrawiam :)