Dobrze jest być takim ojcem-mistrzem jak Joda z "Gwiezdnych Wojen". On nie ochrzaniał Luke'a, że nie umie, używając mocy, podnieść statku z bagna - tylko tak nim pokierował, że Luke był do tego zdolny, nauczył się tego.

środa, 2 marca 2011

Boje i pandemia w pracy, nowy mebel, odliczanie

Jak to się raczyłem odgrażać prawie że na końcu poprzedniego wpisu - w poniedziałek dziarskim krokiem powróciłem na niwy mej działalności zawodowej. Aby dostać prawie zawału na widok ilości papierologii oczekującej na moje optymistyczne jej załatwienie. Nie wiem, czy ktoś sformułował wprost takie prawo Murphy'ego - ale zdecydowanie działa to w ten sposób, że jak siedzisz w pracy, to roboty jest mniej, za to gdy tylko pójdziesz na urlop/zwolnienie/whatever - zasypią cię wszyscy, o których byś nawet nie wpadł na to, że czegoś mogą od ciebie chcieć. Ale któż jest pracownikiem stulecia? Nie wiem, natomiast mnie udało się ogarnąć to wszystko ~ półtora dnia. Jest ok, ale na bieżąco spływa. Show must go on. 

Za to, żeby nie było za dobrze, kolega z biurka obok padł był. Tzn. w poniedziałek był, i to niekoniecznie w zejściowej formie. Wczoraj już pisał, że zdycha - dzisiaj potwierdził, że stan takowy najpewniej utrzyma się do końca tygodnia, zaś on jest na L4. Wygląda to dość zabawnie - bo wymieniamy się właściwie: jak on siedzi, to ja na zwolnieniu, i na odwrót. Cóż, jeden mniej do pączków jutro :P

Natomiast sytuacja jako taka ciekawa nie jest. Kolega ów również padł na zapalenie gardła. Czyli dokładnie to samo, z czym - do tej pory: 3 m-ce, 3 zwolnienia - średnio skutecznie walczę ja sam niżej podpisany. On ma o tyle gorzej, że ma problemy z zatokami jeszcze dodatkowo. Strzelam, że - o ile go sensownie zdiagnozują - nie obejdzie się bez laryngologa i pewnie wywróżą mu, tak jak i mnie, alergię na zakładową klimatyzację. Zobaczymy - ustawkę z laryngologiem mam na poniedziałek. 

Zdecydowanie w nocy z niedzieli na poniedziałek fajnie nie było. Tak to już jest, że ja po prostu nie mogę spać sam. Precyzując - bez mojej Natuszki. No po prostu źle mi się śpi, ciężko i w ogóle do bani. Ale trzeba było - jednak z domu mam do roboty o wiele bliżej. Ale po południu była już w domku, i to po łowach bogatych - pojechali bowiem do Ikei niejakiej, skąd przytaszczyli (Natuszka + teściowie) niezwykle ładną, prostą do złożenia, ale i przede wszystkim wygodną finkę. Złożyłem ją wieczorową mocno porą w kilkanaście chyba minut. Przyczyna nabytku? Przy ostatniej chorobie zonk był totalny - jako że posiadamy, z zakresu miejsc do siedzenia, nie licząc niewygodnych drewnianych krzeseł przy stole, aż 1 miejsce - kanapę, która po rozłożeniu robi za łóżko - to jak ja zdychałem na leżąco, to małżonka moja szanowna ciężarna nawet nie miała gdzie usiąść wygodnie. Tak oto, za jedyne 300 zł polskich, staliśmy się posiadaczami wygodnego ustrojstwa, które podlinkowałem wyżej. Fajne, nie powiem. W sam raz do siedzenia, jak jedno chce siedzieć, a drugie chce/musi leżeć - no i do karmienia. 

Pierworodny wczoraj jakiś maraton raczył sobie w brzuszku Natuszki urządzić wieczorem, dosłownie. Jak przyłożyłem rękę do brzuszka - po prostu jakby wulkan jakiś :) A w ogóle to żonka była u ginekolożki swojej wczoraj. No więc, o dziwo, synek waży niespełna 3 kg (dla Natuszki, z perspektywy rodzenia, to zdecydowanie dobrze) - mnie to dziwi, bo ani Natuszka, ani ja, do maleństw nie należymy. W sumie, sam niby podobno też niewielki byłem, i po urodzeniu nadrobiłem szybko zaległości :) Dzidzia ułożona prawidłowo, fizjologicznie wszystko jest tak, jak ma być, brzuszek - jak pani zauważyła - opadł słusznie. Poród wróżyła na ok. 13 marca. Jaja będą - jeszcze się urodzi w urodziny babci (mojej mamy, w sensie), jak trafi na 12 marca. Natuszka przy okazji załapała się na USG - wszystko w porządku. Kolejna wizyta - 8 marca. Jakiś bonus na dzień kobiet? A może przy okazji obchody dnia matki siakiegoś?

W sobotę w dzień oraz w poniedziałek wieczorem pojeździłem sobie z moimi instruktorami. Wszystko na okoliczność czwartego już mojego podejścia do egzaminu praktycznego na prawo jazdy, który miał miejsce wczoraj rano. Nie wchodząc w detale, żeby się nie kompromitować - pan naprawdę wyglądał, jakby mu przykro było, gdy po dobrych 10 minutach jazdy kazał stanąć, i stwierdził, że niestety, ale na egzaminie, ani nawet po, nie można jeździć na światłach pozycyjnych. Jak by nie patrzeć - miał rację. Na głupotę nie ma rady. Natomiast każdemu życzę takiego egzaminatora, o takim podejściu, naprawdę. 

Wczoraj coś dziwnego działo się z pralką. Tzn. po zrobieniu prania stwierdziłem, iż coś z niej cieknie. Nie, nie leje się - zbyt duże słowo. Ale, jako że to, co miało być wyprane, nie zmieściło się za jednym zamachem, stwierdziłem, iż w celach testowych odpalimy resztę w kolejnym praniu, i obserwowałem ustrojstwo. Oczywiście, po pierwszym praniu, gdy problem został zauważony, urządzenie zostało poprzesuwane na wszelkie możliwe sposoby, aby ustalić, z czego ciekło. Na szczęście - nie z węży doprowadzających/odprowadzających wodę (choć być może to było by najprostsze?) Drugie pranie się zrobiło, i nic nie ciekło. Temat został odłożony ad acta skoro problem, jakby, sam się rozwiązał. 

Coś się porobiło, ale to już jakiś czas wcześniej, z żelazkiem. Trzeba wysupłać parę złotych i nabyć drogą kupna nowe. Na Allegro pooglądałem ceny, muszę wdepnąć jeszcze do Saturna czy czegoś w tym guście i tam popatrzeć.

Dzisiaj czasowa przeprowadzka do teściów. Mamy 2 marca, jeśli wierzyć wyliczeniom lekarzy, za 10-11 dni Dominik może uznać, że wypada się wreszcie urodzić. Natuszka na ostatnich nogach, więc żeby było jej raźniej i był ktoś przy niej cały czas, przenosimy się do teściów. Sam w domu siedział nie będę, więc przenoszę się z nią. Troszkę dalej do pracy będę miał, ale przecież ćwiczyliśmy to na okoliczność zeszłorocznych moich przygotowań do egzaminu wstępnego na aplikację; dało się. Powoli odliczanie czas zacząć.

8 komentarzy:

  1. waga dziecka przy porodzie pelni na serio funkcje drugorzedna- tu wa smusze zmartwic. sa kobiety ktore latwo rodza duze dzieci ale tez takie ktore z truden malutki, dwu i polkilowe... Porod zalezy od wielu czynnikow, nie tylko od masy urodzeniowej dzidziusia;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj szkoda tego prawka. A ile u was się czeka na termin ? ;>
    Mój kuzyn na egzaminie już prawie do ośrodka wrócił, wszystko było ok, gdy nagle ktoś z ulicy zrobił gest pokazujący, iż światła są wyłączone. Noi niestety, na koniec okazało się że egzamin nie zdany...

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj, przykro z powodu prawka ale nie poddawaj się:) Trzymam kciuki za Natuszkę, za szczęśliwy poród, i maluszka:D Proszę nie szczepcie maluszka szczepionkami skojarzonymi, tu masz linka: http://bede-miec-dziecko.blog.onet.pl/Niewygodny-NOP,2,ID422463102,n
    I wiele innych przykładów można znaleźć w sieci, na szkodliwość skojarzonych szczepionek.
    Pozdrawiam i trzymam kciuki za was:)
    A co do klimatyzacji w pracy, to może trzeba zlikwidować to ustrojstwo, bo pewnie powoduje dużą wilgoć. A jeśli się nie da to może trzeba filtry wyczyścić i odgrzybić. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja polecam electro.pl. My kupiliśmy tam parę rzeczy, w tym żelazko Tefala (to, które chciałam i było 200zł taniej niż w media markt/saturn). Mojej niedoszłej teściowej też właśnie tam żelazko kupujemy na nowe mieszkanko :)
    A egzaminem się nie przejmuj, zdasz kolejnym razem. Ja zdałam za pierwszym i żadna siła mnie za kierownicę nie posadzi w Polsce, po prostu boję się tutejszych kierowców.
    Co do pralki, jakby zaczęło ciec można sprawdzić filtr, czy nie wpadło tam nic, żadna skarpetka itp.

    OdpowiedzUsuń
  5. trzymam za was mocno kciuki, na pewno już nie możecie się doczekać aby przytulić Dominika :) ale na pewno też Natuszka boi się porodu, i to zrozumiałe, dlatego pomyślałam sobie, że jeśli ma(cie) troche czasu przed porodem, to obejrzyjcie sobie w internecie serie programów dokumentalnych (niestety po angielsku) nakręconych w Anglii w jednym ze szpitali, na oddziale położniczym. Rewelacja! obejrzałam wszystkie odcinki w 2 wieczory! z otwartą szczęką :))
    wiem, że mało się u was udzielam, ale uwielbiam waszego bloga i bardzo mocno wam od dawna kibicuję, dlatego szczerze polecam ten program, nie ma tam drastycznych scen, wszystko jest pokazane bez zbędnych szczegółów a jednak otwiera oczy i uświadamia czym tak naprawdę jest poród i czego można się spodziewać. Wkleić linku nie mogę, ale możecie poszukać programu na channel4, one born every minute. dajcie znać czy wam się podobało i czy się przydało. No i powodzenia kochani :)))

    OdpowiedzUsuń
  6. chwilowa, obejrzałam 1 odcinek 2 sezonu i jest świetne :)))) Niestety nigdzie nie znalazłam 1 sezonu. Masz może jakieś linki, które mogłabyś mi podesłać? w razie czego: Ligia2@poczta.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  7. Czyżby Dominik był już na świecie? Trzymam kciuki, pozdrawiam:)))

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli zechcesz skomentować któryś z tekstów.

Pozdrawiam :)