Dobrze jest być takim ojcem-mistrzem jak Joda z "Gwiezdnych Wojen". On nie ochrzaniał Luke'a, że nie umie, używając mocy, podnieść statku z bagna - tylko tak nim pokierował, że Luke był do tego zdolny, nauczył się tego.

środa, 16 lutego 2011

Falstart

Już w niedzielę, pozostając pod wrażeniem Polowania na czarownice (swoją drogą - skąd liczba mnoga? w filmie czarownica jest, ale jedna), obejrzeliśmy Templariusze - miłość i krew. Nieco długi, bardzo fajnie osadzony w realiach średniowiecza w ogóle i klimatu średniowiecznej Skandynawii, obrazek o tym, jak trudno mieli wtedy ludzie, którym na drodze do szczęścia w miłości stało coś - a konkretnie wcześniej ustalone, nic nie mające wspólnego z miłością, plany rodziców odnośnie wydania córki za konkretną osobę, czy też zwykłe wojny między plemionami, rodami. Jednocześnie - interesujące pokazanie, że możliwa jest przyjaźń chrześcijanina i muzułmanina, a to wszystko na tle walk templariuszy z muzułmanami w okolicach Jerozolimy. No i ta wytrwała miłość, która obydwojgu - rozdzielonym na 20 lat - pozwala wytrwać, czekać i odnaleźć się. Niestety, bez happy endu jako takiego. Zdecydowanie warto obejrzeć. 

No i się zleniliśmy w niedzielę, jako że miał być dzień kondycyjny, odpoczynku po sobocie. Skoro nie chcieliśmy sztucznie-hucznie obchodzić WalęTynek, a w poniedziałek musiałem normalnie pójść do pracy i Natuszka by sama siedziała prawie cały Boży dzionek - postanowiliśmy uczcić pizzą wolną niedzielę, co też uczyniliśmy. Dawno z DaGrasso nie jedliśmy - pozytywne zaskoczenie, nieco grubsze ciasto, co wiele zmieniło (pizze są pełne składników, jednak przy dużej często był problem, że zbyt cienkie ciasto utrudniało jedzenie ręką, bo gdy się próbowało złapać kawałek, uginało się pod ciężarem składników). Takie małe obżarstwo niedzielne - ale był pretekst, no i pierwsze od dawna dość (poprzedniej soboty - pizzy u znajomych :D). 

Niestety, basen i sauna bokiem mi wyszły. To znaczy, tak się domyślam. Cały poniedziałek bardzo mocno i nagle bolało mnie gardło - tzn. dokładnie to drapało. Niby sebidin coś dał, i jakby przeszło - tylko we wtorek już, wczoraj znaczy się, obudziłem się z katarem, który w miarę upływu dnia rozwijał się w permanentnie cieknący nos. Noc z wczoraj na dziś - budziłem się z mocno zatkanym nochalem, dzisiaj leciało i leci dość mocno, a do tego ostro zatkany, mimo że siedzę w ciepłej pracy. Czyli do dupy. Kółeczko się zamknęło - jakby to samo, co jakoś udało mi się zwalczyć ze 2 tygodnie temu. Fajnie, mam wizytę u laryngologa na przyszłą środę, czyli za tydzień. Ciekawe tylko, czy przez ten czas nie zleci, spłynie mi to wszystko do gardła i znowu go nie rozwali... Nie wiem, co to jest. Na tamtej wizycie, laryngolog, zapytana przeze mnie wprost, stwierdziła, że mam się od basenu powstrzymać przez tydzień - czyli powstrzymałem się o jakieś 2 tygodnie dłużej niż powinienem był, skoro dopiero w weekend byłem. I co? Od razu się zwaliło znowu. Może to zatoki? Szlag mnie trafia z tym... Dzidziuś na świat się będzie pchał - a ja z katarem do pasa... I nie wiem, co jest. Jak nie dostanę od niej konkretnych odpowiedzi, to pofatyguję się do kogoś innego. 

Wczoraj z teściami wybyliśmy na Och, Karol 2. Rzadko gdzieś wychodzą, a co tam, chcieli zobaczyć - my zresztą też (niekoniecznie w kinie). Krótko? Po prostu słabe, nudne, niesmaczne chwilami - a konkretniej wywnętrzyłem się w tym zakresie tutaj.

Natuszce coraz trudniej, coraz bardziej ciężko, widzę to. Dzwonimy do niej na zmianę z teściową dość często w dzień, żeby kontrolować, czy coś się nie dzieje. Trudno jej i samotnie tak siedzieć. Dojrzewamy, żeby przenieść się jednak już przed porodem do nich, żeby miała z kim siedzieć, nie była sama i czuła się lepiej przez to (ona sama, ale także teściowie i ja). Synek ma coraz mniej miejsca w brzuszku, ale pozostaje aktywny i się wierci. Zastanawiamy się - kiedy ten dzień? W poniedziałek wieczorem Natuszka miała takie przeczucie, jakby to miało być już - ale falstart był. No to czekamy dalej :)

11 komentarzy:

  1. Wyluzujcie troche;) pisze to jako mama, ktora porod ma juz za soba;) naprawde dzidzia zdecyduje sama i nie macie na to wplywu, choc akurat seks moze nieco porod przyspieszyc:P kochani wiem ze te ostatnie tygodnie to czkeanie i stres ale spróbujcie wylzuowac;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteśmy wyluzowani, na ile to jest możliwe. Chyba jednak rozumiesz, że Natuszka jako prawie już mamusia się denerwuje, siedząc całymi dniami sama w domu, i tak samo ja o nią?

    OdpowiedzUsuń
  3. duzo bym dala za mozliwosc obejrzenia polskiego filmu w kinie :) a tak, zostaje mi tylko odgrzewanie kilkunastu ulubionych ktore przywiozlam sobie na dysku :>
    trzymam za was i malenstwo kciuki mocno mam nadzieje dotrwacie do terminu:) jestem pewna,ze wszystko bedzie dobrze, bo jak moglo by byc inaczej skoro tak wszyscy dbacie o Natuszke! Cierpliwosci i odwagi :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozumiem,a le nie rozumiem dlaczego calymi dniami siedzi w domu. Lekarz jej tak akze? Jesli tak to k, ale jesli nie i jesli z ciaza wszytsko ok, to powinna duzo spacerowac. Siedzenie w domu nie sprzyja ani przyspieszeniu porodu ani jego trwania. Im kobieta wiecej chodzi tym wieksza szansa, ze szyjka zacnzie sie skracac, a co za tym idzie nastapi porod imoze nie bedzie trwal wielu godzin. akurat to wiem z dosiwadczenia;)wiec nie pisze tego koemntarza jako osoba nie w temacie ktora kiedys cos uslyszala czy przeczytala. serio- duzo ruchu, oczywiscie jak na kobeite w ciazy przed porodem jest wskazane;)

    OdpowiedzUsuń
  5. O kurcze, teraz to już będzie czekanie z niecierpliwością i obserwowanie symptomów porodu :) Jeszcze chwilka i będziecie w trójkę! Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. jak ja bym chciała by u mnie w miescie było kino!!! musisz uważać na siebie i dzidzolka

    OdpowiedzUsuń
  7. Oglądałeś może "Oh Karol" oryginalny, stary film? Ciekawa jestem co o nim powiesz. Różne są opinie o filmie "Oh Karol 2", ale patrząc na Twoją mam wrażenie, że nie masz w ogóle poczucia humoru i cały film to dla Ciebie obraza. Po zapowiedziach filmu można było domyśleć się całej fabuły no i oczywiście ze starej wersji.

    OdpowiedzUsuń
  8. Tam nie ma może liczby mnogiej;p
    Polowanie na (jedną) czarownice. ;p

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie przejmuj się takimi głupimi komentarzami, bardzo dobrze, że się opiekujesz i dbasz o żonkę:)
    A co z porodem? razem czy nie? U mnie było tak, że ja chciałam aby mąż był przy mnie a on nie, w sumie tak miałam cc, więc problem sam się rozwiązał. Pamiętam jak miałam skurcze, to mąż zamiast masować mi krzyże to stał pod oknem i powtarzał że nie umie, teraz mi się śmiać chce a wtedy myślałam że go przez okno wyrzucę:D A co do daty porodu to z USG miałam na 20-25lipiec, a urodziłam 8 lipca o 00:01. A tak mniej więcej 2 tyg wcześniej dostawałam skurczy krzyżowych, nie wiedzieliśmy co to, troszkę się baliśmy, że może mi nerki siadają a okazało się, że to były skurcze przepowiadające. Tak więc jak Natuszkę dopadną skurcze to tak mniej więcej 2 tyg przed porodem:D
    Trzymajcie się cieplutko:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Przepraszam za dość długą absencję, wyjaśnię to we wpisie, który zamierzam dzisiaj popełnić.

    Co do komentarza z 22.02 - celowo usunąłem jego treść. To jest blog prywatny i nie życzę sobie, aby ktoś mi tu wypisywał, że mu się na wymioty (dobitniej nazwane) zbiera, jak czyta te teksty. Nie podoba się - to niech nie czyta. Kolejne tego typu wpisy wywalam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Zostałaś nominowana do sunshine award szczegóły na moim blogu www.olguska.blog.pl

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli zechcesz skomentować któryś z tekstów.

Pozdrawiam :)