Godzinkę temu Natuszka wyszła od pani ginekolog.
Obejrzała, obmacała brzuszek, wysłuchała z czym jest problem, że boli. Pomyślała i dała skierowanie na USG na jutro, żeby szybko. Co może być nie tak? Powiedziała, że kolka. W sumie, nie wiemy, co to znaczy. Ale mówiła, że jak coś będzie nie tak, to nawet szpital czeka żonkę moją... A ona, biedactwo, nigdy w szpitalu nie była i bardzo się boi nawet w kontekście samego porodu.
Ja wierzę, że będzie dobrze, że jutrzejsze badanie nas uspokoi. Ale proszę Was o trzymanie kciuków - za Natuszkę, za Dominika, żeby wszystko się pomyślnie wyjaśniło.
kochani trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńmoże to kolka nerkowa...bedzie dobrze i trzymam kciuki:)ANAIRDA
OdpowiedzUsuńKciuki są!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, trzymam!!
OdpowiedzUsuńDobiegłem do domu, zjadłem i od razu piszę.
OdpowiedzUsuńSytuacja się wyjaśniła dzisiaj po USG. Synek zdrów jak ryba, żywotny niezwykle i w ogóle się nas nie słucha jak prosimy, żeby mamuśki swojej nie boskował od środka :D
Co się działo, że bolało? Dokładnie nie wiemy. Najprawdopodobniej synek się ułożył jakoś z jednej strony. Mógł też po prostu kręgosłup boleć i promieniować. W każdym razie - nie ma powodów do niepokoju :)
Za trzymanie kciuków - bardzo dziękujemy 8-)
Ufff, całe szczęście że z małym wszystko w porządku! A im bliżej rozwiązania, to boleć może niestety, bo się synek ułoży wygodnie dla siebie, ale dla mamy niekoniecznie i weź tu mu do rozumu przemów :-)
OdpowiedzUsuńTo cieszę się niezmiernie :)
OdpowiedzUsuń