Dobrze jest być takim ojcem-mistrzem jak Joda z "Gwiezdnych Wojen". On nie ochrzaniał Luke'a, że nie umie, używając mocy, podnieść statku z bagna - tylko tak nim pokierował, że Luke był do tego zdolny, nauczył się tego.

piątek, 27 sierpnia 2010

Zapatrzony w deszczowe okno po basenie

Niby to urlop, ale siedzę - przedwczoraj przeszło 9 godzin nauki, wczoraj nieco mniej, dzisiaj zapowiada się raczej dużo. Tak to jest, jak 53 ustawy trzeba przed egzaminem zgłębić.

Siedzimy u teściów i tak wypoczywamy sobie jakby - ja na urlopie, żonka na zwolnieniu. I tak pewnie do końca przyszłego tygodnia - bo tutaj możemy być razem, ale i mam warunki (osobny pokój) do nauki - bo u nas w 1 pomieszczeniu trudno.

Zresztą widzę - jej tu lepiej jest jakoś. Ja to rozumiem - u nas, fajnie że na swoim, ale mnie też coraz trudniej jest, bo w kółko w tym samym pomieszczeniu, nie można pójść do innego żeby otoczenie zmienić (bynajmniej nie dlatego, że mnie w 1 pomieszczeniu z żonką źle - nic z tych rzeczy), takie zmęczenie tym naszym pokoikiem z aneksem kuchennym. I zaczynam się zastanawiać - czy u niej te problemy mdłościowe też z tego typu dyskomfortu nie wynikają. Bo tutaj, u teściów, problemu praktycznie z tym dotąd nie było, a siedzimy u nich od wtorku. No, dzisiaj troszeczkę rano, ale minimalnie. Lepiej Natuszce tu po prostu - może przez to właśnie, że u nas mamy tylko ten 1 pokój i nie ma jak otoczenia zmienić.

Ale to motywuje do pewnych decyzji. Już wiemy, że nasze większe mieszkanie na pewno będzie miało pokoje w innych kolorach ścian, żeby inaczej było :) I tak sobie marzymy - jakby mama moja zgodziła się na sprzedaż tego naszego mini-mieszkanka, i dała z tego pieniądze, to wtedy z nie tak wielkim i strasznym kredytem byśmy kupili sobie tutaj, nieopodal teściów, jakieś mieszkanko 2 pokoje + kuchnia + łazienka z wc, niewiele mniej niż 50 m. Dla nas i dzidzi by wystarczyło. A teściowie obiecali, że za jakiś czas byśmy się zamienili - oni by poszli do tego naszego mniejszego, a nam by zostawili to swoje 3-pokojowe (ok. 60 m). W sumie - nie dziwię się. Natuszka wyszła z domu - pusto się zrobiło. Teraz w czerwcu 2011 siostra jej się wydaje za mąż - i we dwoje, jak to się śmieję, gonić się będą mogli po tych salonach swoich. A do tego - 4 piętro, bez windy, już dzisiaj teściowa ma problemy ze schodami, a co za parę lat?

Są perspektywy - a co. Z mamą nie poruszałem problemu wprost - teraz muszę się skupić na uczeniu, potem. Ale delikatnie w dyskusjach kilku na różne tematy poruszałem kwestię, że my jesteśmy bardzo wdzięczni za tamto mieszkanko, ale niebawem będzie za ciasne... I padło kilka słów i zdań, z których dla mnie wypływa pozytywne nastawienie do przyszłej konkretnej rozmowy na temat rozwiązania, jakie opisałem powyżej. Będzie dobrze - bo przecież musi być, prawda?

Wczoraj Natuszka była u swojej pani z LuxMedu, ale w godzinach jej pracy w zwykłym ZOZ - po skierowanie na USG genetyczne. Koszt spory - a lekarka bardzo w porządku, skoro zaproponowała, że jak LuxMed nie ma sprzętu do wykonania tego, to niech ona przyjdzie do niej do zwykłego ZOZ i dostanie skierowanie. Jak czytałem - takie badanie to ok. 250-300 zł, więc o tyle jesteśmy dzięki temu do przodu. A to dla nas dużo. Trzeba się będzie kobiecie jakoś odwdzięczyć - bo to chyba w obecnej służbie zdrowia jakiś ewenement: ludzkie podejście do pacjenta, i umożliwienie zrobienia drogich badań za darmo. Więc teraz Natuszka ma do zrobienia to USG właśnie + jeszcze jedne badania, i 16 września kolejna wizyta u pani ginekolog.

Co to tej cytomegalii, co się żonce przyplątała - jesteśmy dobrej myśli. Z badań wyszło, że to jest choroba przebyta kiedyś tam, nie teraz - więc są po niej ślady, ale najprawdopodobniej nic dziecku nie powinno to zagrażać (problemy ponoć są, gdy przechodzi się toto w trakcie ciąży).

Zatem - ja wracam do nauki, bo sporo tego mam, i proszę o przesyłanie pozytywnych fluidów, żeby mi to do łba wchodziło i zostało tam przynajmniej do 25 września :) Natuszka kima sobie w pokoju obok, bo teściowie na zakupy wyskoczyli - cicho, pusto, spokojny krajobraz osiedla za oknem, jakby pada troszeczkę... Trzeba się mobilizować, choć biometr chyba mało korzystny i spać się chce. Dlatego, celem rozruszania, na 8:00 pobiegłem na basenik nieopodal, i godzinkę pożabkowałem sobie moim własnym emeryckim tempem :)

Tylko o swoją wagę się martwię... Obronienie się przed bardzo dobrym i z sercem przygotowywanym przez teściów żarełkiem - które pyszne, acz dość tłuste i kaloryczne - będzie wymagało sporej asertywności z mojej strony :) Muszę do przyszłego piątku wytrzymać :) I zdecydowanie najczęściej, jak to możliwe, się basenić.

3 komentarze:

  1. No jednak dwa pokoje to minimum - zwłaszzca przy dziecku. Musi być miejsce też do odpoczynku, do nauki, pracy, snu. Ja np kocham naszą sypialnię i lubię w niej czasem posiedzieć - zwłaszca jak mam zły humor ;) Wołam Męża, on sobie pracuje, ja czytam i jest mi znacznie lepiej niż kiedy mieszkaliśmy w jednym pokoju.
    A przy bobasie - dziecko potrzebuje spokoju do snu, a czasem i Wy będziecie potrzebowali spokoju od niego - snu, chwili dla siebie, chwili na pracę czy naukę - a przy wrzeszczacym czy ciągle angażującym uwagę bobasie to niemożliwe.
    Także życzę powodzenia w rozmowach z mamą, powodzenia w poszukiwaniu i powodzenia w 'walce' z bankami ;) Podpowiem tylko, że jeżeli dziecko mocno obniży Waszą zdolnosć kredytową to można go nie wykazać w dokumentach (ciocia bankowiec mówiła, że banki tego nie sprawdzają a kredyt bez dziecka łatwiej dostać) ;)
    I powodzenia w trzymaniu diety ;) Widziała Twoje zdjecia na poprzednim blogu - jestem ciekawa jak wyglądasz teraz ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. A więc, Żono Programisty, wyglądam mniej więćej tak:

    http://3.bp.blogspot.com/_BP_U3VnVkko/TCno7PWDsJI/AAAAAAAACQY/05kU-nEDUeM/S730/DSCN2220.JPG
    http://2.bp.blogspot.com/_BP_U3VnVkko/TCnsvYPFG0I/AAAAAAAACRA/s7l4pgc4jFM/S240/DSCN2271.JPG

    - tylko jest mnie pewnie ok. 10 kg mniej niż na tych fotkach :)

    Te zabiegi z przekonywaniem mamy i szukaniem ew. już potencjalnych kredytodawców - to na razie przyszłość. Teraz żyjemy przygotowaniami do egzaminu mojego...

    A mnie coś pokręciło dzisiaj - tzn. chyba wczoraj w nocy, a dzisiaj mnie w krzyżu łupie :/

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj, współczuję, ja ostatnio byłam taka strasznie połamana, więc znam ten ból.

    No to zmiana piękna - tylko pogratulować i życzyć wytrwania w wadze :) Wygląd to jedno, ale co najważniejsze zdrowiu służy zrzucenie nadmiaru tłuszczyku ;)

    Życzę powodzenia na egzaminie - to jakoś niedługo, prawda? Bo z tamtego roku pamiętam, że mąż koleżanki zdawał we wrześniu. Będę trzymać kciuki - jak pewnie cała reszta czytających :) I rodzina na pewno też. A Ty się solidnie uczysz, więc nie ma się prawa nie udać ;)

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi bardzo miło, jeśli zechcesz skomentować któryś z tekstów.

Pozdrawiam :)