Dobrze jest być takim ojcem-mistrzem jak Joda z "Gwiezdnych Wojen". On nie ochrzaniał Luke'a, że nie umie, używając mocy, podnieść statku z bagna - tylko tak nim pokierował, że Luke był do tego zdolny, nauczył się tego.

poniedziałek, 28 czerwca 2010

POWROTY

Powiedzmy, że taki wygląd bloga mi wystarczy. Na razie :P

Iza się odezwała - bardzo miło :)

Ja dzisiaj w pracy luz generalnie miałem, ale naokoło dość nerwowo - dość spory wyciek danych użytkowników, a do tego dziura dziurę goni...

Natusza pierwszy dzień po urlopie dzisiaj w pracy. Wzięła pełne 2 tygodnie wolnego - ja nie bardzo miałem jak, ale tak to jest, jak się zmienia pracę (na co, broń Boże, nie narzekam). Ale dzwoniła i mówiła, że całkiem nieźle. Ja nie narzekam - jak wróciliśmy w środę z Turcji, to w czwartek już dzielnie pracował. 2 dni roboty były, ale się udało przekopać, i jestem na czysto, bez zaległości.

>>>

Oglądali debatę wczoraj? Ja kawałek, w przerwie reklamowej na AXN. Co wniosła? Nic. Poprztykali się w garniturach, i tyle. Komorowski chyba lepiej nauczył się na pamięć odpowiedzi na pytania, o których mi nikt nie powie, że kandydaci ich wcześniej nie znali (zresztą - nawet jak nie znali - to i tak nietrudno było domyśleć się, o co będą dziennikarze pytać), ładniej się wypowiadał. A Kaczyński z kolei ma mniejszą lekkość wypowiedzi. Ciekawe może było to, co mówili w podsumowaniu (ostatniej okazji na wypowiedź) - wydaje mi się, że każdy z kandydatów wskazał, na jaki elektorat liczy w II turze. Również, bez niespodzianek.

Czy któryś z nich jest lepszy? Trudno powiedzieć, naprawdę. Oni gryzą się nawzajem głównie dla medialności, bo poglądy zbliżone - o czym łatwo się można przekonać, jeśli choć pobieżnie śledzi się ich wypowiedzi (poza tym, że obiecują przysłowiowe gruszki na wierzbie, z których wiele w ogóle nie leży w gestii czy kompetencji prezydenta).

Co tu może zaważyć? Pewnie frekwencja osób starszych, na których liczy Kaczyński. No i to, kogo oficjalnie poprze przed wyborami Napieralski i SLD - a poprze, zapewne, Komorowskiego.

Jakby nie było - dla mnie, nieuznającego mniejszego zła - II tura to będzie właśnie takie wybieranie przysłowiowego mniejszego zła.

>>>

Ja wiem - polska piłka to dramat. Ale jak na mistrzostwach dzieje się coś takiego, jak wczoraj w meczu Niemcy-Anglia, to już przesada. To siadło na psychikę zawodników. Kto wie, jaki byłby wynik, jakby zaliczono bramkę, która w oczywisty sposób została strzelona? Nie żebym lubił Niemców (choć miło, że chociaż w ich barwach Polacy bramki strzelają...) albo Anglików jakoś mocno - ale chodzi o sprawiedliwość.

Zresztą, w późniejszym meczu Argentyna-Meksyk - to samo, tylko odwrotnie. Bo tam z kolei uznano gola... który zdobyty został z oczywistego spalonego.
Kłania się postulat kolejnego arbitra - który siedzi przy operatorach kamer i analizuje w kontrowersyjnych momentach zapisy kamer, zanim sędzia główny podejmuje decyzję.

>>>

Pomimo, że jesteśmy na diecie (Natusza - jakieś 11 kg, ja - ok. 22 kg schudłem - w 2 m-ce z małym hakiem), idziemy na pizzę, bo K. ma jakieś zniżki do Pizza Hutt, a ja tam uwielbiam jeść :) Cóż, taka motywacja na diecie. Mam nadzieję, że Natusza mnie tam nie padnie - bo coś mówiła, że biedna się słabo czuła - aż z tej słabości wciągnęła batonika i bułkę (samo zło, z dietetycznego punktu widzenia).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Będzie mi bardzo miło, jeśli zechcesz skomentować któryś z tekstów.

Pozdrawiam :)